Konie przy rzece - finał
Udało mi się zakończyć mój haft "Konie przy rzece". Jestem z siebie bardzo zadowolona :3
Dla przypomnienia, ostatnio haft wyglądał tak:
Długo się nad nim nasiedziałam, ale jak przebrnęłam przez wyszywanie nieba (poprzednio pisałam, że nie lubię wyszywać dużych plam jednym kolorem), reszta poszła jak z płatka.
Jeszcze jedno zdjęcie w trakcie:
Dla przypomnienia, ostatnio haft wyglądał tak:
Długo się nad nim nasiedziałam, ale jak przebrnęłam przez wyszywanie nieba (poprzednio pisałam, że nie lubię wyszywać dużych plam jednym kolorem), reszta poszła jak z płatka.
Jeszcze jedno zdjęcie w trakcie:
To już prawie koniec. Trochę widać ile muliny zostało do wykorzystania.
I koniec koni. Bez konturów:
I z:
Haft wyszywało się bardzo przyjemnie. To pierwsza moja tak skomplikowana praca. I drugi raz chyba robiłam kontury.
Jeśli chodzi o plany na następny haft, to odpoczywam od koni i przenoszę się na smoki :)
Chcę wyszyć smocze cztery pory roku:
Na przekór zimie zacznę od letniego czerwonego smoka. Wzory odnalezione w czeluściach internetu czekają już wydrukowane. Kanwa zamówiona przyjdzie na dniach. Tymczasem kończę świąteczne zawieszki i biorę się za sowę z SALu u Judyty Z.
Pozdrawiam
Efekt końcowy niesamowity . Przepiękny obrazek , a to co w planach wygląda imponująco . Myślę że powstanie świetna seria. Powodzenia w wyszywaniu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękne konie, zakochałam się w nich i w całym blogu. Obserwuje i pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńpiękne konie, podziwiam:)i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń